czwartek, 22 grudnia 2011

Zagubiona sonda Fobos-Grunt spadnie na Ziemię



Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) zakomunikowała, że zaprzestała dalszych prób nawiązania łączności z rosyjską sondą marsjańską Fobos-Grunt, która wkrótce po wejściu na orbitę okołoziemską zamilkła i nie reaguje na sygnały z Ziemi. 

Sonda Fobos-Grunt, która wystartowała na początku listopada, miała zbadać jeden z dwóch satelitów Marsa - Fobosa, ale nie będzie już w stanie wykonać tej misji. Wzajemne położenie Marsa i Ziemi powoduje, że odległość jest już zbyt duża. 

Centrum Badań Kosmicznych ESA w Darmstadt podjęło próby nawiązania kontaktu z sondą na prośbę strony rosyjskiej. Wykorzystano m. in. antenę ESA o średnicy 15 metrów w Perth, w Australii. Tylko raz, nieco ponad tydzień temu, udało się ESA na krótko nawiązać łączność z sondą. Jednak rosyjscy specjaliści zamierzają kontynuować próby. 

Obecnie sonda, której masa wynosi ok. 13 ton, znajduje się na niskiej orbicie okołoziemskiej i zaczyna się już z niej zsuwać. Jeśli nie uda się uruchomić 
silników sondy i zmienić orbity, wkrótce spadnie ona na powierzchnię Ziemi.
Na pokładzie sondy znajduje się polskie urządzenie, skonstruowane w Centrum Badań Kosmicznych PAN w Warszawie, o uroczej nazwie „CHOMIK”. Niestety straciliśmy nadzieję, że uda się uruchomić silniki sondy i będzie ona kontynuowała swoją podróż na tajemniczy księżyc Marsa. Dlaczego tajemniczy? Ponieważ przy swoich rozmiarach ma bardzo małą gęstość, wobec czego przypuszcza się, że jest obiektem silnie porowatym, trochę jak ser szwajcarski czy pumeks lub że jest zbudowany z lodu i skał. Poza tym tajemniczości dodaje mu to, że nic nie wiemy o jego pochodzeniu. 

Naukowcy nie mogą ustalić czy Fobos powstał na granicy Układu 
Słonecznego w pasie Kuipera i w czasie swojej wędrówki do środka Układu Słonecznego został przechwycony przez Marsa, czy raczej uformował się na orbicie tej planety? I tu na scenę miał wejść polski CHOMIK, który miał za zadanie rozwiązać tę zagadkę. 
CHOMIK miał wgryźć się w grunt Fobosa i wyrwać kawał skały. A odrobinę bardziej naukowo, to penetrator CHOMIK, gdyż tak brzmi oficjalna nazwa, to złożony instrument o niewielkiej masie (1,4 kg), który został specjalnie zaprojektowany do wbijania się w grunt i pobrania z niego próbki, nawet w przypadku, gdyby natrafił na lite i zwarte podłoże. Polscy naukowcy testowali CHOMIKA na rożnych materiałach, np. na cegle czy betonowej kostce i nawet z takiej betonowej kostki penetrator potrafił pobrać próbkę „gruntu”. 

Wbijanie penetratora geologicznego w warunkach niewielkiej grawitacji wymaga dużej ostrożności. Naukowcy obawiali się, że siły reakcji powstające podczas uderzeń mogłyby nawet odepchnąć lądownik od powierzchni księżyca lub przewrócić go na bok, co skończyłoby się fiaskiem całej misji. 

„Dzięki unikatowej konstrukcji, polski penetrator potrafi wbijać się samoczynnie, a wsparcie ze strony lądownika jest potrzebne jedynie przy pierwszych uderzeniach” - podkreślił szef projektu CHOMIK inż. Jerzy Grygorczuk z CBK PAN. 

Sam penetrator składa się z elektromagnetycznego 
urządzenia wbijającego i pręta zakończonego kontenerem próbnikowym, w którym zmieściłoby się kilka centymetrów sześciennych gruntu. Uderzenia młotka wbijają kontener w regolit Fobosa i pobierają próbka gruntu.
Gdy kontener z próbką zostaje odrzucony, odsłania trzpień na końcu penetratora i dwa czujniki. Trzpień pozwala kruszyć skały i przygotowywać próbki dla innych instrumentów lądownika, a czujniki mierzą własności termiczne gruntu marsjańskiego księżyca. Do ustalenia, jakie są właściwości mechaniczne gruntu, służy ocena przyrostu zagłębienia po każdym uderzeniu młotka. W ten sposób CHOMIK miał odkryć część tajemnic księżyca jeszcze na jego powierzchni. 

Lądownik misji Fobos-Grunt miał pozostać na księżycu i prowadzić dalsze badania powierzchni Czerwonej Planety, jej 
środowiska (zapylenia, pola magnetycznego itp.) oraz dynamiki atmosfery i sezonowych zmian klimatu. Na Ziemię miał wrócić w połowie 2014 roku w module powrotnym z kapsułą zawierającą próbkę gruntu, zamkniętą w wykonanym w Polsce pojemniku. Niestety wszystko wskazuje na to, że misja zakończy się porażką, a biorącym w niej udział Polakom nie będzie dane odkryć tajemnic księżyca planety Boga Wojny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz